1 2 3 4 5

Relacje z meczy

Polonia Przemyśl - WISŁOKA

Relacja z 2001 XI 11

Jakoś niefortunnie przez szereg wcześniejszych lat, nie było nam dane gościć na Polonii. Czy to przekładanie terminów na środy czy to jakieś pisemka o nie wpuszczaniu (wtedy jeszcze przejmowaliśmy sie takimi świstkami ;) czy to w końcu zawracani na rogatkach Przemyśla przez kundli.

Postanawiamy jednak w końcu wybrać się na Polonie (i to nie ważne jaką liczbą- ważne że ekipa była gotowa na wszystko ;), czy to sie policji podoba czy nie. Pamiętajmy ze Polonia przez wiele, wiele lat nie wpuszczała kibiców przyjezdnych co było ewenementem na skale nowo powstającego woj. podkarpackiego. Między innymi z tego powodu właściwie nigdy tam nie byliśmy. Mam tu na myśli czasy kiedy nasz klub spadł z II ligi i zaczynał na dłuższy czas okupować III ligową rzeczywistość. Do tego Polonia znacząco wzniosła sie ze swoimi aspiracjami witając właśnie do tej ligi. Tyle z tytułu aspektów klubowych.

Dosłownie na ostatnią chwilę (decydują godziny) załatwiamy busa, w którym do Dębicy przyjeżdża już dwóch fanów Wisłoki z fc Przyborów (wtedy dosyć znaczące). Z samego rana, po długiej nocnej libacji wsiada nas ...5u gotowych na wszystko, w tym jeden z KSG (który przybył na gościnne "występy"). W Ropczycach dosiadają się dwie osoby z tamtejszego fc i jest nas 9u. W tym jako ciekawostkę podam, że tylko cztery osoby z/w ekipy były z Dębicy (czyli mniejszość ;). Ubezpieczając się przed cofnięciem przez psiarnię- jedziemy drugorzędną drogą do Przemyśla (przez Dynów). Rzecz jasna na Polonii dalej nie wpuszczano przyjezdnych. W taki sposób dojeżdżamy niedaleko stadionu miejscowych bez policji co nas niezmiernie cieszy.

Alko lał sie po drodze miarowo toteż jesteśmy w pełni sił ;). Wysiadamy z niego (na parkingu nieopodal) i idziemy dla nie po znaki w dwóch grupach. Wchodzimy bez problemu na stadion po zakupieniu biletów. Na stadionie a także przed nim nie zauważamy policji, co nas dziwi oraz jednocześnie bardzo cieszy. Jak podejrzewaliśmy czekali na nas na trasie :) - tyle że nie tej :D. Oczywiście nie mieliśmy barw na wierzchu i staraliśmy sie nie wzbudzać na razie uwagi. Mieliśmy w planie mocne zaskoczenie tubylców.

Po wejściu idziemy trochę rozproszeni koroną stadionu w celu wykręcenia czegoś z miejscowymi (na partyzanta :). Widzimy, że jest ich ok. 20-30u i stoją około 60m od nas- nie wiedząc o tym że jesteśmy z Wisłoki. Jeden od nas wchodzi w tenże tłum, po czym lokalizuje młodego z reklamówką, w której była flaga Polonii. Mówi mu... "dzień dobry Wisłoka Dębica" po czym wali w ryj- i bierze barwy. Następnie normalnie jakby nigdy nic idzie w naszym kierunku :) Wtedy to miejscowi kapują się że jesteśmy na stadionie- i zaczynają nie pewnie biegnąć w naszym kierunku.

Akurat wtedy już byliśmy prawie w jednej zwartej grupie 9 osobowej. Czekamy chwilę na nich aż ubiegną w naszym kierunku, po czym ruszamy zdecydowanie w 9u na nich. Dochodzi do starcia z około 20 osobową grupą, które trwało dosłownie moment, bo miejscowi od razu zbiegli. Dwóch od nich którzy nie zdążyli załapuje się na solidny oklep, w tym jeden na znacznie większy. Z tego wszystkiego nawet nie bierzemy mu szalika, który miał zawiązany na szyi. Po prostu, gdy stwierdziliśmy że ma już dość (kopniaków), zostawiamy go w spokoju i odchodzimy. W całym tym zajściu tylko jeden od nas zaliczył lekkie kopnięcie w brzuch.

Jak napisałem reszta miejscowych zbiegła, jak się później okazało po... sprzęt. No cóż- 9u od nas na ich grupę ok. 25 osobową widocznie było zbyt wielu. Po tym zdarzeniu normalnie odchodzimy i kierujemy sie ku wyjściu. Mięliśmy flagę Polonii więc mecz grajków juz nas mało interesował. Widząc... entuzjazm miejscowych koło trybun w łamaniu konarów i szukaniu sprzętu postanawiamy trochę sie pośpieszyć w wychodzeniu :), a był to juz trucht. Mając na uwadze że żegnamy Przemyśl śpiewamy także co daje fajny efekt "Hej - hej Wisłoka", "Wisłoka Dębica" oraz "KSG, KSG...".

W tym momencie spiker wzywa służby porządkowe na stadion oraz policje. Poza tym mówi o chuliganach z Dębicy (czyli nas :) prosząc tym samym abyśmy nie wszczynali awantur na obiekcie :) Jak wspomniałem opuszczaliśmy stadion. Obawialiśmy się także że miejscowi wprost sprzedadzą nas psom, z czego byli znani we wcześniejszych spotkaniach w Dębicy które nie wyszły im na dobre.

Obawialiśmy sie w końcu policji która na pewno byłaby wściekła na to że udało sie nam nie tylko ominąć blokady co wbić na stadion i wszcząć burdy ;). Pamiętajmy o tym że na Polonii od wielu, wielu lat nikt z przyjezdnych nie wszedł! Wybiegamy ze stadionu (na bramie nie robią nam o dziwo problemu) i biegniemy w stronę naszego busa który był na parkingu ok 400m dalej. Dwóch od nas którzy mieli za dużo w "czubie" trochę gubi lokalizacje i wbija się w bloki :) Po chwili jednak się orientują i wracają.

Gdy podbiegają pod nas (czekaliśmy na nich), to krzyczą, że Polonia biegnie w naszym kierunku. Nasi dołączają do reszty grupy i stoimy czekając aż wyłonią się zza budynku. Tak też się dzieje, bo niemal od razu wybiega ich ok. 25u z butelkami, kamieniami, konarami i głazami! Gdy są już prawie koło nas ryczymy (czekamy aby podbiegli jak najbliżej)- "dawać kur..." i ruszamy zdecydowanie na nich! Ci niemal natychmiast stanęli i zaczęli nas obrzucać swoim sprzętem.

Gdy nawałnica nieco ustała, ruszamy na nich z gołymi rękami! Ci już nawet nie próbują atakować- tylko bez przerwy rzucają sprzętem. Niebo robi się czarne od nawałnicy, to cud że nikt nie dostaje. Gdy im się skończył sprzęt, wiedzieliśmy że teraz będą uciekać- tak też się dzieje. Bo dają w długą aż miło. Gonimy ich chwilę, po czym się wracamy i biegniemy w stronę naszego busa. Oni to widzą i znowu na nas biegną, więc się zatrzymujemy- i znowu biegniemy na nich. Jeden od nas drze się na jaja do reszty naszych w stylu: "dobra- dawać noże" i rozpina dla bardziej rzeczywistego efektu kurtkę :).

Ci momentalnie zaczęli uciekać, wyglądało to bardzo komicznie. Kilku z nas goniło ich jakieś 80 metrów- jednak reszta już była prawie pod busem i musieli się także szybko wracać. Abyśmy mogli wsiąść i odjechać. Ponownie zaistniała podobna sytuacja, z tym że paru od nas już wsiadło do busa. Polonia atakuje z daleka rzucając pałami i kamieniami. Po raz trzeci wybiegamy na nich i ci po raz trzeci uciekają. Wtedy szybko wskakujemy do busa i odjeżdżamy tą samą drogą, którą przyjechaliśmy.

Z oddali słyszymy policyjne syreny! Oni oczywiście biegli w nasza stronę, ale nic więcej już nie mogli zrobić. Dodam jeszcze że dwie rzucone pały uderzyły z daleka w nasz bus, ale go nie uszkodziły (opona). Ostatecznie jakimś cudem (bo syreny policyjne były słyszalne jakby już jakby za rogiem) udało się nam zbiec przed przyjazdem psiarni. Wracamy tą samą trasą zatrzymując sie ok. 20km za Przemyślem gdzie cieszymy sie trofeum oblewając to alkoholem. Nadmienię tylko, że skrojona flaga miała (6x1,5m) i herb na środku. Jak sie później okazało, na ostatnie pół godziny meczu przybywa jeden od nas autem (nic nie wiedział co się wydarzyło). Był tylko obserwowany wraz z resztą pasażerów z Dębicy. Wracając przez Rzeszów przejeżdżamy koło osiedli Stali, jednak nikogo nie spotykamy choć za godzinę mieli swój mecz. Wyjazd z cyklu "na wariackich papierach" pokazał że nie liczy się ilość a charakterna ekipa :)



Disclaimer - Informacje publikowane na tej stronie przez użytkowników serwisu są ich prywatnymi ocenami. Właściciel strony moderuje tylko te które są niezgodne z prawem lub naruszają dobra innych użytkowników.
Nie zgadzamy się na kopiowanie naszych artykułów i materiałów tu publikowanych.