1 2 3 4 5

Relacje z meczów

Starcia po meczu Arka Gdynia - Śląsk Wrocław

No tak, wtedy wydawało się że triada naprawdę osiągnęła znaczącą przewagę nad TKWM i Legią/Zagłębiem/Olimpią/Pogonią jakby tego ostatniego układu nie zapisać. Aż do dnia w którym Arka wybrała się do Wrocławia.

1.IV.2003 w moim subiektywnym odczuciu zakończył oficjalnie erę Arki Gdynia. Od Grabiszyńskiej, po równi pochyłej dojechali do swojej ostatniej, oszałamiającej liczby 9 osób na wyjeździe w Warszawie. A było z mojego punktu widzenia tak.

Od rana czekaliśmy na nich. Dochodziły nas słuchy, że będzie replay wydarzeń warszawskich. Miała nas odwiedzić najlepsza ekipa w Polsce, na fali stołecznego sukcesu. Nigdy we Wrocławiu nikt się nie przebiegł po Śląsku, każdy wiedział i wierzył w to, że Legię mogli przekopać ale nas nie pokonają , chyba że zabiją. To był dzień w którym na 3 godziny przed meczem było 200-300 (nie przypadkowych) osób chętnych do sprawdzenia śledzi z kolegami. Na pół godziny przed awanturą, oceniam liczbę osób przy bunkrze na Stalowej na ok. 400 osób. Z powodu kilku godzin koczowania na ulicy i kilkunastu minut do rozpoczęcia meczu, spora część ludzi udaje się na stadion. Wtedy nadchodzą, ciężko mi dzisiaj po latach ocenić, ale ilościowo było mniej więcej po równo po 150-200 osób na stronę... z naszej perspektywy, jak pola Grunwaldu przed decyzją Jagiełły , cały ruch na ulicy wstrzymany, widać na horyzoncie że idzie ekipa. Niesamowicie cicho wtedy było przez kilkadziesiąt sekund, kiedy zbliżyli się na ok. 300m. zobaczyliśmy pierwszy szereg - duże kurwa to były konie, trzymali się pod ręce i ruszyli w naszym kierunku.

Nie którzy nie wytrzymali u nas presji i zaczęli rejterować, jednak klapsami w pysk i krzykiem zawróciliśmy większość do szyku, kilka/naście osób odbiło w bok. Wtedy na raz wydarzyły się trzy rzeczy, ruszył tramwaj ze słynnym "przypadkowym" reporterem TVN-u, w naszą prawą stronę wjechały psy a my ruszyliśmy na przyjezdnych z przeraźliwym darciem mordy. To był nasz chuligański mecz życia, hołd dla miasta i klubu, nie tylko dla mnie jedno z najważniejszych wydarzeń w życiu. Tutaj relacje wszystkich zainteresowanych się różnią :) a prawda była taka: Śląsk wjechał w Arkę wspomaganą Zagłębiem Lubin i Lechem i ich rozjebał w starciu bezpośrednim na środku ulicy, triada (bez Cracovii w tym dniu) zaczęła spierdalać. Wisła działała tylko na prawym skrzydle tam zakończył przygodę z chuliganką ś.p. Mari z Arki. Po pierwszym szoku i zostawionych na pastwę wrocławskich butów kolegach, śledzie stają po raz drugi na środku ulicy.

Na kilka sekund, grad ciosów i psychologia tłumu biegnącego z okrzykiem bitewnym i pianą na ustach robią swoje, goście uciekają w popłochu. Kilkaset metrów dalej, pojedyncze jednostki odwracają się do nas twarzami po raz trzeci, w koło jest juz jednak pełno policji, rzucają w nas kostkami brukowymi (dzieje się to już na wysokości chodnika, na którym zaraz będą leżeć jako gwiazdy wieczornych dzienników w całej Polsce) uciekali około kilometra, pewnie niektórzy zakończyli przygodę z kibicowaniem po tej wizycie w Twierdzy Wrocław. Nam zajęło mnóstwo czasu ewakuowanie się z miejsca zdarzenia, taksówki, chowania po piwnicach, wjazdy do przypadkowych mieszkań etc. Policja zaangażowała baaaaardzo duże siły do zatrzymania uczestników, w większości kibiców przyjezdnych rzecz jasna, wrocławscy winni rozpłynęli się.

Zapłaciliśmy swoją cenę w ludziach później, wjeżdżali do domów na podstawie ustaleń z monitoringu , zdjęć, tudzież poszlak.



Disclaimer - Informacje publikowane na tej stronie przez użytkowników serwisu są ich prywatnymi ocenami. Właściciel strony moderuje tylko te które są niezgodne z prawem lub naruszają dobra innych użytkowników.
Nie zgadzamy się na kopiowanie naszych artykułów i materiałów tu publikowanych.